sobota, 6 lipca 2019

Recenzja książki: "Carrie" - Stephen King

Recenzja książki: "Carrie" - Stephen King



Tytuł: "Carrie"
Tytuł oryginalny: "Carrie"
Autor: Stephen King
Ilość stron: 216
Wydawnictwo: Prószczyński i S-ka
Data wydania: 28 czerwca 2017





Wpadki z okładki
"Carrie White jest inna niż jej rówieśnicy. Nie chodzi na prywatki, nie interesują jej chłopcy, stanowi obiekt kpin i docinków. Matka - religijna fanatyczka - za wszelką cenę usiłuje uchronić ją przed grzechem. Pewnego razu Carrie buntuje się i idzie na szkolny bal. Gdy pada tam ofiarą okrutnego żartu, rozpętuje się piekło..."

Jedną z rzeczy na które chcę zwrócić uwagę jest piękna okładka.. Widac na niej piękną młodą kobietę - Carrie. Na tą niezgodność będę jeszcze zwracać uwagę w nastęnym poście bo to nie ostatni post o Carrie ale z książki widzimy obraz niekształtej, pulchnej, pryszczatej nastolatki, a obrazy ukazują Carrie jako delikatny, piękny kwiatuszek. 

Stephen King
Ah, Carrie - dla jednych wciągający kryminał pełen akcji...
Dla innych dramat opisów ponad dwa tygodnie. Niestety, ja należę do tej drugiej grupy - czytanie Carrie to było najdłuższe 200 stron w moim życiu... z czego przetrawienie pierwszych 100 zajęło mi chyba 3/4 z czasu czytania. Cała Carrie jest przepełniona opisami które spowalniają akcję - i tak jak opisy zbrodni matki Carrie lub samej głównej bohaterki - tak opis byłych chłopców lub planów na przyszłość bohaterów pobocznych były aż za bardzo moim zdaniem rozbudowane... ale ze względu na to że zaczęłam już tydzień hrrorów chciłam ocenić klasyk! i tak jak czytanie klasyka "Krzyżaków" zajęło mi prawie trzy lata tak Carrie zajęła mi prawie trzy tygodnie ale to w końcu koniec!

Bohaterowie
Jak już wspomniałam w mojej przedmowie - jedną z rzeczy za którę muszę docenić Carrie są dobrze zbudowani bohaterowie... aż za dobrze. Każdy autor charakteryzuje się czym innym - po tym dziele mogę śmiało rzucić założenie, że Stephen King to mistrz... opisów. Co jest świetne gdy pisze się horrory i kryminały ale nieco uprzykrzające w momentach gdy opisuje się postać. Nie da sie ukryć że przez przytłaczające opisy Carrie jest dość ciężkim dziełem.
Jednak najbardziej pokochałam matkę Carrie. Bo żeby stworzyć postacie rozpieszczonej licealistki lub ofiary znęcania się nie trzeba o dziwo wiele wysiłku i to dość powszechny motyw - ale dobrze stworzona postać matki-wariatki jest godna docenienia.

Akcja
 Sama historia jest jedną z najlepszych. Naprawde mogę z ręką na sercu stwierdzić że nie ma drugiej takiej historii czy motywu i pomimo tej pierwszej części. Nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. 

[MiniSpoiler]
Nie będzie tu spoileru odnośnie samej treści ale o jej budowie - wydarzenia z teraźniejszosći przeplatają się z zeznaniami i zapiskami dotyczącymi wydarzeń - które spwodowała Carrie - nad którymi prowadzi sie badania. Co było bardzo dobrym zagraniem bo w najmniejszym stopniu napędzało akcje i sprawiało, że mogliśmy zaczerpnąć odrobiny informacji z rozwiązania akcji. 

[/MiniSpoiler]


Moja opinia
Stephen King to naprawdę artysta tego gatunku. Opisy scen były świetne i naprawdę dobrze się je czytało - a trzeba przyznać, ze w horrorach i kryminałach akcja jest najważniejsza. Pomimo trudnego pczątku naprawdę polubiłam się z tą książką.


Moja ocena: 7/10 + Spodziewajcie się nowego postu o Carrie na zakończenie trzytygodniowego tygodnia Horrorów :) 

niedziela, 26 maja 2019

Recenzja książki "Na Skraju załamania"

Recenzja książki "Na Skraju załamania"



Tytuł: "Na skraju załamania"
Tytuł oryginalny: "The breakdown"
Autor: B. A. Paris
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15 luty 2018







Wpadki z okładki
Deszczowa noc, głuche telefony i to okropne poczucie winy...
Wszystko zaczęło się tamtej nocy. W lesie.
Cass Anderson nie zatrzymała się, by sprawdzić, czy siedząca w zaparkowanym na leśnej drodze samochodzie kobieta nie potrzebuje pomocy. Teraz nieznajoma nie żyje. Od tamtej feralnej nocy Cass nie może się pozbierać – regularnie powtarzające się głuche telefony mącą jej spokój, a ona sama czuje, że nieustannie jest obserwowana. Nawet najmniejszy dźwięk przyprawia ją o przyspieszone bicie serca i ciarki. Nękana wyrzutami sumienia zaczyna miewać kłopoty z pamięcią. Coraz częściej nie może sobie przypomnieć, czy zażyła lekarstwa, jaki kod odblokowuje alarm, gdzie zaparkowała samochód, dlaczego zamówiła dziecięcy wózek, skoro nie jest w ciąży, i czy leżący na blacie w kuchni nóż na pewno nie był pokryty krwią… Jedyne, czego nie może wyrzucić z pamięci, to twarz zamordowanej kobiety.

Autorka "Za zamkniętymi drzwiami", bestsellera, który wywołał sensację na międzynarodowym rynku wydawniczym, a w Polsce gościł na listach bestsellerów przez ponad 30 tygodni, powraca z nowym elektryzującym thrillerem psychologicznym! 
Zaskakujące zwroty akcji i ciągłe napięcie przyprawią Was o gęsią skórkę!

JEŚLI NIE MOŻESZ UFAĆ NAWET SOBIE, TO KOMU MOŻESZ WIERZYĆ?


B. A. Paris

Na początku chce dać autorce osobny podpunkt. Bo jest moją ulubioną? Bo jej książki są świetne? Nie i nie. Bo ją znam, a jej kolejne dzieło "Na skraju załamania" można czytać na dwa sposoby - albo jako książkę, albo jako książkę B. A. Paris. 
Jeśli jest się zwyłym czytelnikiem - czytający dla czytania, książka go poruszy i zaintryguje. 
Jednak jeśli czytając wyrabia się swoją opinie i próbuje samemu przewidywać zakończenie - to znajomość poprzedniej twórczości B. A. Paris sprawi, że połowa zabawy odleci. Ja niestety wcześniej sięgnełam po "Za zamkniętymi drzwiami" [której recenzje znajdziecie tutaj] i od połowy książki znałam już jej koniec. 

[Duuuuży Spoiler]
Konkretnie chodzi mi o tendencje autorki do nienawiści wobec małżeństw chciałoby się rzec. Słaba kobieta i chory mężczyzna - czy autorka jest po rozwodzie? Bo jak na razie przeczytałam dwie ksiązki i w każdej kobieta denerwowała mnie nieporadnością i wiedziałam, że z mężem jest coś nie tak. 
Jej poprzednim dziełem była książka o męzu psychopacie, następnie daje nam dzieło o... małżeństwie w którym "ktoś" stara się wpędzić żonę - całkiem przyadkiem władającą ogromnym majątkiem - w obłęd. Czytając miałam dwie teorie - albo mąż ma romans z przyjaciółką albo przyjaciel z pracy - a dlaczego? Bo nie było więcej postaci! Możecie przeczytać o tym dalej.
[/Duuuuży Spoiler]


Bohaterowie
Jeśli bardzo bym chciała, mogłabym opisać ten podpunkt w paru slowach. Mamy męża, żone, ofiarę, przyjaciółkę i znajomego z pracy. Dziękuje, do widzienia. 
Przeżycia głównej bohaterki i akcja są bardzo rozwinięte... jednak wszystko kosztem postaci drugoplanowych - oczywiście przeiwjały się tam inne postacie - mąż ofiary, znajoma głównej bohaterki... jednak wszystko było tak łytko opisane, że po poznaniu trzech takich "znajomych poznanych na XXX" zaczęły mylić mi się ich imiona, a co gorsza, nie czułam potrzeby uzupełniania wiedzy bo wiedziałam, że absolutnie do niczego mi się to nie przyda.
Nawet o postaciach pierwszoplanowych nie wiemy za wiele - o mężu wiemy, że jest mężem i chciał mieć szope, o przyjaciółce wiemy, że jest przyjaciółką i chce mieć dom. Nie ma jakiegoś głębszego dna, ale to i tak nie powtrzymało mnie przed dopisaniem sobie uczuć i już w połowie dawać teorie "co się właściwie stało".
Jedynym plusem jest fakt, że tak jak w "Za zamkniętymi drzwiami" głowna bohaterka była nieporadna życiowo i to denerwowało mnie całą historię, tak tu denerwowała mnie o 2% mniej! Głównie ze względu na to, że - dzięki Bogu - autorka pokazała, że ma powody żeby taka być 

Akcja
Było dobrze aczkolwiek przewidywalnie jak już wspomniałam... Nie było wielu zwrotów akcji (a jeśli były to je pominęła bo nie było to dla mnie zaskakujące). Bardzo natomiast podobało mi się zakończenie - może nie tyle sam plan, punk kulminacyjny czy rozwiązanie akcji - co sposób opisania krok po kroku co się działo - całe szczęście autorka chociaż tu nie odpuściła rozwiązania. Jednak to co mnie najbardziej znużyło było kolejne podobieństwo do zakończenia w "za zamkniętymi drzwiami" 
[spoiler]
Jendak tak jak mówiłam - szło się wszystkiego spodziewać. Pozwólcie, że przedstawię to tak:
"Za zamknietymi drzwiami" 
Chory psychicznie mężczyzna maltretuje żone. Żona to ciepła klucha, aż przychodzi do punktu kulminacyjnego i przełamuje swoją ciepłą kluchowowść i się mści.

"Na skaraju załamania"
Chory psychicznie mężczyzna maltretuje żone (ale tym razem ona o tym nie wie!). Żona to ciepła klucha, aż przychodzi do punktu kulminacyjnego i przełamuje swoją ciepłą kluchowowść i się mści.

Widać podobieństwo? Tak myśle. 
Tak samo nie mogę sobie darować tego, że nie wszystko było wyjaśnione w 100% - po co był tam bohater męża zamordowanej i jej dzieci? Żeby był pomysł że on ją zabił?
Na końcu Rachel tłumaczy, ze zabiła przypadkowo - że wyciągnęła nóż żeby pogrozić ofierze.... a potem przypadkowo poderżęła jej gardło? Nie wiem jak można przez przypadek komuś poderżnąć gardło - pistolet wystrzelił, okej. W nerwach wbiła go w jej serc. Okej. Ale gardło? Rozumiem, że może autorka chciała pokazać, że ona się marnie tłumaczy, ale zwróciłam akurat na te słowa szczególną uwagę bo to wydało mi sie bardzo bez sensu.

 Takie niedociągnięcia,sprawiają, że książkę coraz słabiej się czyta
[/spoiler]


Moja opinia
Nie moge powiedzieć, że to zła książka - bo tak nie jest. Jednak nie jest też moim must havem. Nie przeczytałeś? Okej. Przeczytałeś? Fajnie. 
Podobieństwo zarysu historii do "Za zamkniętymi drzwiami" jest dużym minusem. Bo tak jak przy poprzednim dziele autorki raz za czas doznawałam dreszczy, a czytając ostatnie strony mogłam poczuć ulgę bohaterki - tak tu wszystko było tylko potwierdzeniem moich myśli. Tak jakbym czytała coś drugi raz. Nie jest to ani dreszczowiec, ani secjalni rozbudowany kryminał... jest to thriller dla początkujących - "chcesz zacząć czytać thrillery ale się trochę cykasz? Mamy dla ciebie książkę idealną na początek! 20% thrilleru i 80% "Meh, wiedziałem że tak będzie""
Jesto to kompletnie neutralna dla mnie książka 

Moja ocena: 5/10

poniedziałek, 20 maja 2019

Zdałam maturę!

Witajcie! 
Ten post nie będzie w żaden sposób związany z książkami, recenzjami czy innymi ludźmi. 
Powstaje on ze względu na to, że znowu mam ogromny przypływ energi i wolnego czasu - bo tak jak widać po tytule - jestem już po maturze (przy kazji chce się pochwalić z ładnych wyników - 100% z ustnego polskiego to jest bardzo ładny wynik) - mam teraz strasznie dużo czasu, a ja wiadomo - za dużo czasu nikou nie służy.
W moim przypadku, czas sprawia, że chce znowu pisać, rozpocząć nowe blogi, nowe akcje, konkursy etc. Więc stwierdziłam - czemu nie! Nawet jeśli ma to potrwać dwa dni to przynajmniej będę miała co robić :) 
Więc do zobaczenia - ponownie! 

czwartek, 7 marca 2019

Recenzja książki: "Za zamkniętymi drzwiami"

Recenzja książki: "Za zamkniętymi drzwiami"



Tytuł: Za zamkniętymi drzwiami 
Tytuł oryginalny: Behing Closed Door
Autor: B. A. Paris
Liczba stron: 304
Data wydania: 15 lutego 2017



Wpadki z okładki:

Perfekcyjna para? Doskonałe małżeństwo? Czy idealne kłamstwo?

ŚWIATOWY BESTSELLER, KTÓRY WYWOŁAŁ SENSACJĘ NA MIĘDZYNARODOWYM RYNKU WYDAWNICZYM

Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. 
Wyobraź sobie uroczystą kolację w ich idealnym domu, miłą konwersację, kolejne kieliszki dobrego wina. Oboje wydają się w swoim żywiole. Przyjaciele Grace chcieliby zrewanżować się lunchem w przyszłym tygodniu. Ona chętnie przyjęłaby zaproszenie, ale wie, że nigdy z nimi nie wyjdzie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotując tak wymyślne potrawy, w ogóle nie tyje? I dlaczego w oknach sypialni są kraty? Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?


Co mnie zainteresowało? 

Dlaczego sięgnęłam akurat po tą książkę? To proste. Lubię luźne bestsellery bez iskierki zaskoczenia. Od początku było wiadomo o czym jest ta książka, jakie jest jej rozwinięcie i zakończenie - jak w większości rozsławionych bestsellerach - więc rozumiem stąd tyle zmiennych opini pomiędzy czytelnikami tej książki, jednak bądźmy szczerzy - żeby być zadowolonym z tego typu dzieła trzeba lubić tego typu dzieła.

Bohaterowie

Nie mam tu za bardzo nad czym się rozwodzić - wszyscy są raczej prości w budowie - jeśli mogę się tak wyrazić. Mamy kompletną historię Jacka, komletną historię Grace i jej siostry. Jedyne co rzuca się w oczy w trakcie czytania to nieudolność Grace w niektórych momentach 

[Spoiler]
Chodzi mi tu o zachowania typu "hm.. mieszkam z psychopatą, który ma nade mną kompletną przewagę i przewiduje każdy mój ruch... zejdę do portiernii w hotelu i zacznę wrzeszczeć jak chora psychicznie nikt pewnie nie pomyśli, że jestem chora i mi pomoże" 
[/Spoiler]

i tak naprawdę większość książki i wydarzeń jest oparta na jej nieudolności i nie przemyśleniu swoich zachowań 

Akcja

Tak jak mówiłam - książka wiele nie ukrywa. Od początku wiadomo jest o czym jest akcja i jakimi torami jest ona prowadzona, jak w każdej książce tego typu. Jednak zawsze w (jak ja to nazwałam) bestsellerach pojawiają się różnego rodzaju urozmaicenia - i tu muszę przyznać były one bardzo udane. Urozmaiceniami można nazwać na przykład tortury jakie stosował Jack, 
[lekki Spoiler]
 czy chociażby fakt, że od początku nie chodziło mu o Grace a o jej siostrę.
 [/lekki Spoiler]

Muszę również dać wielkiego plusa za spójność powieści. Bo pomimo, że zachowania Grace nie zawsze były logiczne, tak to jak Jack wszystko rozplanował i to o czym pomyślał, jakie taktyki zastosował było naprawdę dobrze przemyślane - nie było żadnej sytuacji gdzie nie wiedziałam co z czego wynikło, a to naprawdę sukces. Nawet zakończenie - pomimo, że jest przewidywalne i jako jedyne może sprawiać wrażenie nie spójności jest zrobionę w bardzo urozmaicony i zaplanowany sposób 

Moja opinia

Jak już mówilam - ja nic nie mam do "bestsellerów" lubię je jako luźne historie o których nie mam kaca książkowego ale w które mogę się wciągnąć. Historia tu jest dośc liniowa, całośc historii można przewidzieć jednak poszczególne wydarzenia - nie - co jest już dobrym i przemyślanym zabiegiem. 
Osobiście książka mi się bardzo podobała, udało mi się w nią wciągnąć jednak jak już mówiłam - nie miała ona wielkiego wpływu na moje dalsze "życie czy uczucia" 

Moja ocena: 7.5/10

sobota, 23 lutego 2019

Wywiad z Varią - autorką bloga "Varia czyta"

Witajcie!

Tym razem przychodzę do was z nowym wywiadem. Niedawno natrafilam na bloga Varia czyta
i szczerze mnie zaciekawił. Cały blog wygląda bardzo estetycznie, posty pojawiają się nawet raz dziennie i wszystko jest takie ułożone. O te wszystkie aspekty dba Varia  - autorka bloga, więc postanowiłam sie z nią skontaktować i taki wywiad przeprowadzić. Bez dalszych wstepów oto parę pytań do Varii! 

Ile zazwyczaj zajmuje Ci przeczytanie jednej książki i zrobienie posta? (pytanie sugerowane faktem że momentami recenzje pojawiają się codziennie)

Wszytko zależy od książki oraz czasu jakim dysponuję. Jeśli tytuł jest dobry, a w domu i w pracy mam raczej spokojnie, to wszystko trwa około dwóch dni. Jeśli lektura trafi na gorszy okres to bywa, że poświęcam temu i dwa tygodnie. Na pewno częściej pojawią się u mnie zdjęcia niż recenzje. Prócz bloga mam też konto na instagramie i tam zdecydowanie dzieje się więcej. 



Po tych wszystkich recencjach która książka najbardziej zapadła Ci w pamięć i dlaczego? 

Trudno odnieść do jednej książki, bo tych dobrych było naprawdę wiele. Jednak ta, która w tym momencie pojawiła się w głowie to "Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek" Jonasa Gardella. Tytuł, który wzięłam w ciemno, całkowicie powalił mnie na ziemię. Autor porusza w niej tematykę zachorowań na AIDS w Szwecji. Opisuje losy kilku bohaterów, ich zmagania z codziennością, uprzedzeniami, w końcu chorobą. Gardell zrobił to w tak wyważony, pełen emocji a zarazem smaku sposób, że do teraz mam ciary.



Osoby z Twojego bliższego otoczenia wiedzą o tym że prowadzisz bloga? 

Te najbliższe tak - rodzina, znajomi z biura, ale szczególnie się z tym faktem nie afiszuję. 



 Ile myslałaś nad założeniem go/tematyką? Czy może była to chwila impulsu? 

To był impuls. Mój blog istnieje już dziewięć lat i założyłam go dla siebie, aby w jednym miejscu zbierać wszystkie literackie przemyślenia. Potem okazało się, że jeszcze kilka innych osób je czyta i tak, powoli kręci się to do dziś. 



Jak wybierasz książki do recenzji - masz określoną liste, losowo, ze wzgledu na to co Cie zainteresuje, propozycje czytelnikow...?

Obecnie większość czytanych przeze mnie książek to nowości udostępnione mi przez Wydawców. Osoby odpowiedzialne za współpracę wysyłają mi na maila listę zapowiedzi i na tej podstawie wybieram tytuły na kolejny miesiąc. Raz za czas zdarzają się też niespodzianki, ale głównie są to autorzy oraz gatunki o których sama decyduję. Uwielbiam książki obyczajowe, dobry thriller i kryminał, no i całym sercem jestem za Skandynawią. 



Jaki jest Twój największy blogowy sukces?

Myślę, że sukcesem można nazwać to, że upłynęło już tyle czasu a moja strona nadal istnieje :) Że są osoby, które ją odwiedzają, że wiele z nich rzeczywiście liczy się z moimi zdaniem i ma je za jakiś wyznacznik tego, co warto przeczytać. 



Masz jakieś plany na dalszy rozwój bloga? Czy pasuje ci tak jak jest teraz? 

Na stronie raczej wiele się nie zmieni. Obecnie blog to bardziej uzupełnienie tego, co dzieje się na Instagramie. Od jakiegoś roku znaczna część mojej działalności, skupia się właśnie wokół tego portalu.



Zajmujesz sie czymś jeszcze oprócz pisania recenzji? 

Prócz rzeczy przyziemnych takich jak praca i dom, to dużo czasu inwestuję też w sport. Kiedyś były to głównie zajęcia fitness, a od roku uzbrojona w konkretną wiedzę i plan treningowy dźwigam ciężary. 



Co jest największa przeszkodą w pisaniu? Lenistwo, brak czasu, brak motywacji, książek....?

Zdecydowanie brak czasu, to głównie sprawia mi problem. Wiadomo, jak książka jest słaba to trudno ją dokończyć, a potem jeszcze sensownie opisać, jednak wygospodarowanie czasu aby w ogóle się tym zająć, jest momentami najtrudniejsze



Gdybyś mogła cofnąć się w czasie i dać samej sobie radę odnośnie twoich początków z blogowaniem - co by to bylo? 

Pisać tak, jak dyktuje nam serce. Dawniej panowała moda, aby pisać jak najwięcej. Jeśli recenzja nie miała objętości strony a4 to wydawała się niezdatna do publikacji. Mi zawsze bliższe były krótsze formy wypowiedzi, więc nad każdym wpisem trochę się nasiedziałam. Dziś uważam, że nie ma to sensu. Jeśli coś ma sprawiać nam przyjemność to musi wypływać z nas spontanicznie. Rzeczy wymuszone tyle czasu nie przetrwają. 


Na zakończenie jeszcze raz zapraszam was ba bloga Varia czyta, instagrama i fanpage 
Dziękuje autorce za wywiad 

Do zobaczenia w następnym poście! 

czwartek, 7 lutego 2019

PROWADZĘ TEN BLOG OD 2016

W samej blogowej sferze jestem od 2013
I zawsze, ale to zawsze jest tak, że jestem, znikam, przepraszam, wracam... 
Więc, aby dopełnić krąg czas na mój wielki powrót! 
Tym razem wyjaśnię wam skąd się biorą zaniki z moją aktywnością (już nie zwalając winy na napięty grafik) 
  • Pierwszym punktem jest brak aktywności ze strony czytelniczej - są posty przy których jest absolutny brak komentarzy, a nie ukrywajmy to bywa demotywujące (szczególnie w momencie gdy wracam na bloga i moim pierwszym strachem jest to czy na pewno wszystkie profile jeszcze nie powymierały)... Nie ukrywam też że sama tematyka bloga jest czymś co już dośc ode mnie odeszło... nie czytam tyle ile kiedyś, nie zajmuję się tym tyle ile kiedyś i bądźmy szczerzy - nie ma na to aż takiego popytu jak kiedyś 

  • Drugą sprawa - rozwój. W opozycji do poprzedniego punktu stoi u mnie strach przed rozwojem - głupie prawda? robić coś i nie chcieć się w tym rozwijać. Otóż, w momencie gdy zaczynało się blogowanie z wpisami na stronie "blog o życiu nastolatki" gdzie nawet nie skończyło się podstawówki, a dochodzi się do momentu gdy ktos oferuje ci pieniądze za to co robisz to może nieco przerazić - w końcu moje wpisy wcale się nie rozwinęły, a przynajmniej nie w mojej głowie - dla mnie to ciągle mój "blog o życiu nastolatki", a to że któś mógłby go odkryć, mogłabym mieć współpracę, połączyć blogowanie z innym obszarem życia niż czysto rozrywkowym nieco mnie przeraża

  • Ostatni punkt - dużo mówię mało robię. Jak pisałam wcześniej blog o książkach nie jest ą ztak rozchwytywany - stąd tez moja druga witryna, na której skupiłabym się na tematach zarówno mi bliższych jak i czymś co będzie się miło czytać... więc mamy już dwa blogi w których melduję się na przynajmniej jeden post tygodniowo - gdzie sam reaserch zajmuje parę dni, nie mówiąc już o samym czytaniu książki i zajęciem się pisaniem samej recencji.... stąd moje opóźnienia, a po nich pojawia się tylko spadek formy aż do kompletnego poddania się z tematem - dlatgo teraz nie robię wielkich obietnic jeśli coś będę zapowiadać - postaram się tego dotrzymac... ale jak na razie kiedy będzie to będzie 


W sumie to nie wierzę, że wracam... Nie wiem jak to będzie tym razem ale mam nadzieje, że jakoś będzie :) 
Więc, tak jak zawsze - są tu jakieś duchy przeszłości? Dajcie znać w komentarzach jeśli jeszcze ktoś żyje na tym blogu! 
Copyright © 2016 Books from whole world , Blogger